środa, 28 stycznia 2015

Podły plan Skazy

Jeszcze tego wieczoru Skaza wybrał się do hien.
-Przyniosłeś nam coś dojedzenia, Skazo, stary druhu?-zapytała Shenzi.
-Właściwie nie zasłużyliście na to. Pod prowadziłem wam smarkaczy pod same paszcze a wy nie potrafiłyście sobie poradzić.-powiedział Skaza i zarzucił w kierunku hien kawałek mięsa zebry.
-Chyba żartujesz, przecież zjawił się Mufasa. Miałyśmy go zabić?-powiedziała jedna z hien szarpiąc zębami mięso zebry.
-No właśnie!-powiedział Skaza i kiedy hieny szarpały mięso zaczął obmyślać nowy plan. Tym razem Simba nie będzie miał żadnych szans ucieczki. ani jego ojciec...
Następnego dnia skaza poszedł do Simby by wcielić w życie swój podły plan. Zaprowadził lwiątko prosto do wąwozu. Skaza zatrzymał się przy niewielkim drzewku rosnącym w wąwozie i poprosił Simbe by tam zaczekał na swojego ojca,"który ma dla niego niespodziankę". Zaraz po tym Skaza odwrócił się i odszedł.
Simba siedząc pod drzewem zauważył jaszczurkę i postanowił przećwiczyć na niej sztukę polowania której uczy go ojciec.
W tym czasie Skaza przeszedł do uruchomienia kolejnej fazy swojego planu. Skaza wyszedł na górę nad wąwozem z kont dał znak hienom by zapędziły antylopy gnu w kierunku wąwozu z bezbronnym lwiątkiem.
Wystarczyło, że hieny znalazły się w polu widzenia antylop a zwierzęta rzuciły się do ucieczki w kierunku wąwozu. Zaraz po tym Skaza ruszył zawiadomić swojego brata o niebezpieczeństwie w którym znalazł się młody książę. Mufasa natychmiast ruszył pędem na pomoc synowi. Kiedy Skaza i Mufasa dotarli nad brzeg wąwozu starali się wzrokiem wychwycić w dole Simbe wśród pędzącego gnu. Przez myśli Mufasy przechodziły najgorsze myśli i bał się że lwiątko zostało stratowane wśród biegnącej zwierzyny.
Na szczęście Simba zdołał wdrapać się na drzewko. Jednak nie był tam bezpieczny bo gałąź na której siedział zaczęła pękać. Mufasa rzucił się w głąb wąwozu, susem doskoczył do syna, złapał go za skórę na karku i przeniósł go na bezpieczną półkę skalną z kont Simba mógł spokojnie wyjść po skałach na górę. Sam Mufasa jednak musiał poszukać innego wyjścia z wąwozu. Doskoczył więc na najbliższą do ucieczki skałę, jednak była zbyt wysoko i wczepiony pazurami w skałę zaczął się zsuwać. Naglę ujrzał swego brata który z ponura twarzą spoglądał na niego.
-Skazo, bracie pomóż mi!!!-krzyczał Mufasa w przerażeniu.
Skaza w odpowiedzi posłał mu szyderczy uśmiech wbił swoje pazury w jego łapy i powiedział:"- Niech żyje król!" i popchną Mufase w duł wąwozu, słysząc jedynie rozpaczliwy krzyk Mufasy.
Simba nieświadomy okrutnego postępku Skazy, patrzył przerażony na upadek ojca. Kiedy przegalopowały ostatnie gnu, zsunął się na dno wąwozu. W trumnach pyłu odnalazł bezwładne ciało Mufasy. Na próżno trącał je noskiem. Król Lew był martwy...
Nagle u jego boku pojawił się wuj Skaza.
-No i co zrobiłeś?-zapytał oskarżycielsko.
-On próbował mnie ocalić!
-To przykre ale król nie żyje! Lepiej idź stąd i nigdy nie wracaj!
Załamany i zrozpaczony Simba zaczął biec przed siebie. Nie wiedział, że jego wuj wydał hienom rozkaz zabicia go. Hieny dopadły Simbę na skraju płaskowyżu. Nieszczęsne lwiątko miało tylko jedną drogę ucieczki- rzucić się z urwiska na rosnące w dole ciernie. Na szczęście hieny nie miały odwagi, by gonić za nim dalej. Stały na krawędzi urwiska i szydziły.
-Jeśli tylko spróbujesz wrócić, zabijemy cię!-wykrzyknęły hieny patrząc jak młode lwiątko znika na horyzoncie zachodzącego słońca.
Zaś Skaza przekonany, że Simba został zabity powrócił  na Lwią Skałę z wieściami.
-Mufasa zginą śmiercią bohatera! Poświęcił życie by ratować syna. Niestety obaj nie żyją...
Słysząc to Sarabi, Sarafina i pozostałe lwice pochyliły głowy i zaczęły cicho łkać. Nala wtulona w matkę nie mogła powstrzymać słonych łez, które spływały po jej twarzy niczym wodospad. Ból jaki odczuwała teraz młoda lwica w sercu, był nie do opisania.
Skaza zaś powolnym krokiem wstąpił na tron brata.
-Z ciężkim sercem muszę ogłosić się nowym władcą!-oznajmił Skaza.
Stary mędrzec Rafiki, będący w pobliżu pokręcił z niedowierzaniem głową...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz