wtorek, 9 lipca 2013

Być królem


 Mijały dni. Simba wyrósł na dzielnego młodego lewka. Pewnego razu ojciec obudził go tuż przed świtem i zaprowadził na szczyt Lwiej Skały. Kiedy słonce zaczęło się wyłaniać zza horyzontu Mufasa rzekł:
-Popatrz Simbo, wszędzie tam dokąd sięgają słoneczne promienie jest nasze królestwo. Potęga władcy wschodzi i zachodzi jak słońce. Nadejdzie dzień kiedy zachód wyznaczy kres mojego panowania a z nowym świtem narodzi się twoja władza.
-I to wszystko będzie moje?-zapytał Simba,rozglądając się po równinie.
- Ale widzę że jedno miejsce jest w cieniu.-zdziwił się Simba.
-Tam nie sięga nasza władza.Nigdy nie waż się tam chodzić Simbo.
Kiedy schodzili z Lwiej Skały Mufasa dalej pouczał syna:
- Simbo wszystko, co cię otacza, trwa w stanie równowagi. Jako król będziesz musiał dbać by nikt jeje nie naruszył.I powinieneś szanować wszystkie stworzenia ponieważ każde jest ogniwem wielkiego łańcucha życia. Lwiątko próbowało słuchać, ale dostrzegło konika polnego i pobiegło za nim. Wtedy właśnie nadleciał Zazu, by złożyć poranny meldunek.
- Panie!Hieny wkroczyły na nasze granice!-wykrzykną Zazu.
Mufasa natychmiast nakazał majordomusowi, by odprowadził Simbę do domu.
-Tato, mogę iść z tobą?- zapytał Simba.
- Nie-odparł stanowczo Mufasa i pognał tam, gdzie na horyzoncie gromadziły się hieny.
Zazu odprowadził królewicza do domu i upewniwszy się że mały jest bezpieczny odleciał. Tymczasem podniecony Simba dostrzegł Skazę siedzącego na skale.
-Hej wujciu Skazo!Tata właśnie pokazał mi całe królestwo i będę nim rządził!
Królewski brat popatrzył spode łba ale na jego pysku pojawił się fałszywy uśmiech.
-A pokazał ci co jest za najdalszym wzgórzem?
-Nie, zabronił mi tam chodzić.
- Ma absolutną rację.To dla ciebie zbyt niebezpieczne. Tylko najodważniejsze lwy ośmielają się tam chodzić.
Cmentarzysko słoni nie jest odpowiednim miejscem dla młodego księcia.
-Co... słoni?-zdumiał się lewek.
- Och za dużo ci powiedziałem-uśmiechną się chytrze Skaza.-Obiecasz mi coś?
Nigdy nie choć do tego strasznego miejsca. I nie zdradź nikomu o czym rozmawialiśmy. To będzie nasza tajemnica.
-Mogę obiecać.-powiedział Simba.
Kiedy tylko Skaza się oddalił Simba zaczął wypatrywać tajemniczego miejsca na horyzoncie. Nie podejrzewał że wuj podstępnie zastawił na niego pułapkę pragnąc się pozbyć przyszłego króla. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz